Liczby nie kłamią: 76% kandydatów chce wiedzieć jak najwięcej o rekruterze, który prowadzi ich proces rekrutacyjny. Wynik nie powinien nikogo dziwić. Bez wątpienia jest jednak motywujący. To potwierdzenie trendu human2human, o którym od lat mówimy zarówno w branży HR, jak i komunikacji w ogóle. Zależy nam dziś na budowaniu relacji z ludźmi. Nie organizacjami, mechanizmami, procesami. Nie ważne w jakiej branży działamy, gdzie szukamy pracy, po drugiej stronie chcemy widzieć człowieka.
Jak kandydaci argumentowali swoją chęć bliższego poznania profilu rekruterów:
- traktują to jako rozbieg przed procesem rekrutacyjnym
- to szansa na bliższe przyjrzenie się kulturze organizacji
- to okazja do „zabłyśnięcia” podczas rozmowy z rekruterem
- sprawdzają, czy rekruter posiada wystarczające kwalifikacje do oceny ich jako kandydata
Zaskoczeni?
Ten ostatni element jest szczególnie ważny ponieważ pokazuje zmianę w podejściu do rekrutacji przez współczesnych kandydatów. Proces rekrutacyjny to współpraca z rekruterem w pełnym tego słowa znaczeniu, a nie praca dla niego.
3 etapy candidate journey
Drogę, którą w procesie rekrutacyjnym pokonują kandydaci (tzw. candidate journey) podzielić można na 3 etapy:
- Świadomość – kiedy marka pracodawcy pojawia się w świadomości kandydata
- Analizę – kiedy kandydat analizuje na ile marka pracodawcy warta jest jego inwestycji
- Decyzję – kiedy kandydat decyduje się związać z daną firmą
Na każdym z powyższych etapów nie do przecenienia jest rola odgrywana przez rekrutera. I wbrew pozorom nie wchodzi on na scenę rekrutacji dopiero podczas spotkania z kandydatem. Weryfikacja jego profilu zaczyna się o wiele wcześniej i może mieć bezpośredni wpływ na decyzję podjęta na etapie analizy.
Marka rekrutera online
Na wizerunek rekrutera w sieci składa się szereg aktywności podejmowanych online m.in. w serwisach społecznościowych. Są to:
- dostępność profili online,
- zdjęcia oraz fotografie,
- cel zawodowy,
- udostępniane treści,
- rekomendacje innych kandydatów czy klientów,
- wiadomości prywatne wysyłane do kandydatów.
Trudno dziś wskazać działanie, które nie przekłada się na wizerunek rekrutera w sieci.
Dostępność profilu
Profil w mediach społecznościowych powinien być po pierwsze wypełniony, a po drugie… dostępny. No bo cóż kandydatom po profesjonalnym profilu w mediach społecznościowych, jeśli zwyczajnie nie mogą go znaleźć? Zwracam na to uwagę nie bez przyczyny – zarówno podczas szkoleń czy konsultacji, jak i podczas moich prywatnych poszukiwań zdarza się, że na rekruterzy ustawiają dodatkowe blokady, utrudniające znalezienie ich profilu w mediach społecznościowych (i to nie tylko z pomocą wyszukiwarki Google, ale również wyszukiwarek w tych serwisach).
Pojawia się jednak pytanie… po co w ogóle to robić? Łatwość znalezienia Twojego profilu jest z punktu widzenia potencjalnego kandydata, ale też partnera biznesowego zwyczajnie kluczowa.
Twoje bio
Twoje bio jest Twoją najlepszą wizytówką. Po pierwsze zadbaj o dobre, widoczne dla wszystkich (patrz punkt wyżej) zdjęcie.
Czy wiesz, że profile za zdjęciami na Linkedin są nawet 14 razy chętniej odwiedzane przez użytkowników, niż te bez zdjęć?
Informacje o tym, w jakich firmach pracowałeś, jakie projekty realizowałeś są dla kandydatów naprawdę istotną informacją. Pamiętaj, że Twoje doświadczenie nie świadczy tylko o Tobie samym, ale jest najlepszą (anty)rekomendacją firmy, dla której pracujesz. Profil osobisty rekrutera jest często pierwszym krokiem do bardziej szczegółowej analizy profili pozostałych pracowników firmy oraz organizacji samej w sobie. Ty i Twoje treści jesteś twarzą swojego pracodawcy.
Twój cel
Tak jak analizując CV kandydatów zwracasz uwagę na ich podsumowanie zawodowe, które umieszczają pomiędzy danymi osobowymi, a doświadczeniem zawodowym, tak Twoi odbiorcy, przeglądając Twój profil szukają odpowiedzi na pytanie „jaka jest jej/jego historia?”.
Standardowym miejscem na jej umieszczenie jest sekcja „Summary” na Linkedin. Możesz w nim podzielić się informacjami o realizowanych projektach, sukcesach czy… aktualnie prowadzonych rekrutacjach. Ale jak pokazują przykłady z zagranicy (powyżej) można śmiało wyróżnić się i pokazać swój wyróżnik już w nagłówku (ang. headline).
Generowany content
Za każdym razem kiedy w sieci na Linkedinie czy Facebooku publikujesz post – generujesz treść. Niezależnie od tego, czy jesteś jej autorem, czy tylko dzielisz się informacjami, które znalazłeś w sieci, zawsze content, który udostępniasz świadczy o Tobie. Warto zadbać o to, by treści publikowane w sieci, były dostosowane do potrzeb Twoich odbiorców. Innych rzeczy poszukują przecież kandydaci na początku drogi zawodowej, innych specjaliści i menedżerowie z poszczególnych branż, a innych sami rekruterzy.
Dobrym przykładem rekrutera, który swoje treści w sieci prawie całkowicie dopasowuje do potrzeb grupy docelowej jest Ela Mościska z Microsoft. Ela działa m.in. na Twitterze i jej konto aż pęka w szwach od porad, tipów i typowo programistycznych żartów 🙂
✨#ResumeTips:✨
Dear #Candidates,
you don't have to write in #CV that you're married, what is your wife/husband name, how many kids you've, how old are they and what are their names.#Interview #Recruitment pic.twitter.com/FMlF3zBDQM— Ela Mościcka | elaintech.com (@ElaMoscicka) March 27, 2018
Z drugiej strony mamy przykład Jacka Krajewskiego z emplocity.pl, który tworzy treści głównie z myślą o HR-owcach. Ostatnio Jacek wystartował z cyklem, którego jestem wierną fanką „Wydarzenia”. Co poniedziałek, na swoim koncie na Linkedin dzieli się zestawem wartościowych imprez branżowych, które poleca. Nie wiem jak to robi, ale zawsze wyłapuje fajne, często nieoczywiste imprezy. I trafia w potrzeby swojej grupy docelowej 🙂
Rekomendacje i referencje
Sami korzystanie w swoich firmach z programów rekomendacji pracowniczych. A czy zbieracie rekomendacje o Waszej pracy? Mało co lepiej świadczy o jakości Waszej pracy niż właśnie opinie samych klientów lub kandydatów.
Wiadomości do kandydatów
Jakość wiadomości wysyłanych do kandydatów ma bezpośrednie przełożenie na markę osobistą rekrutera. I nie chodzi tu wcale o to, by były one bezbłędne. Jeszcze ważniejsza chyba jest umiejętność budowy relacji w sytuacji trudnej lub w momencie popełnienia błędu przez rekrutera (np. wysłania wiadomości do kandydata, które wyraźnie zaznacza, że nie jest zainteresowany ofertami lub pomylenia danych odbiorcy wiadomości). Wbrew pozorom taki kontakt wcale nie musi być spalony. Pisałam o tym m.in. w tekście „Pierwszy kontakt z kandydatem online. Co może się nie udać?”
A jeśli chcecie podejść do budowy swojego wizerunku online w sposób bardziej kompleksowy, macie jeszcze szansę wziąć udział w kolejnej (październik 2019) szkolenia „Marka osobista HR-owca w sieci”.
Podczas szkolenia uczestnicy nauczą się jak
- określać cele w obszarze personal brandingu i łączyć je z celami biznesowymi
- zbudować profesjonalny profil na LinkedIn, który będzie miał wysoki ranking w wyszukiwarce i wzbudzi zaufanie kandydatów,
- zarządzać swoją siecią kontaktów na Facebooku, Twitterze i Instagramie
- tworzyć atrakcyjne dla kandydatów treści (m.in. powitalne wiadomości do kandydatów, posty w mediach społecznościowych, eksperckie artykuły i komentarze),
- nauczą się wykorzystywać w swojej codziennej pracy content marketing
A wszystko to podczas praktycznych ćwiczeń na profilach społecznościowych uczestników.
https://www.instagram.com/p/Bzf9cAcno2Z/
Więcej informacji o szkoleniu i jego pełen program znajdziecie tutaj.
W zamian możecie spodziewać się:
- konkretów, konkretów, konkretów i przykładów z życia oraz case’ów
- praktycznych ćwiczeń wykonywanych na Waszych profilach w mediach społecznościowych (dzięki temu na koniec dnia wyjdziecie z gotowymi rozwiązaniami, a w najgorszym razie ich draftem)
- muzyki puszczanej w przerwach i podczas pracy grupowej
- kawy (a właściwie hektolitrów kawy!). Pamiętajcie, że dobra kawa wpływa na pierwsze wrażenie, również w rekrutacji 🙂
- lunchu i ciasteczek (na podniesienie glukozy)
Zapisy prowadzone są drogą mailową. Jeśli jesteś zainteresowany udziałem lub masz pytania wyślij mi wiadomość mailową na maja[@]gojtowska.com lub wypełnij formularz kontaktowy.
Miłego dnia!
Maja