AskHenry to benefit, który pomaga pracownikom realizować ich codzienne, drobne obowiązki. Mało jest rozwiązań, które na przestrzeni ostatnich lat wspierałam tak entuzjastycznie. Tylko czy rzeczywiście moje kibicowanie miało sens? I czy Ask Henry (zgodnie ze składanymi obietnicami) podarował mi trochę dodatkowego czasu?
Dzisiejszy tekst to subiektywne podsumowanie 3-miesięcznych testów usługi AskHenry, czyli pierwszego pracowniczego asystenta, którego dla swojego zespołu może wynająć pracodawca.
[pokaz_newsletter tekst=”Dołącz do grona najlepiej poinformowanych czytelników bloga :)”]
Czego mi w życiu brak?
Od ponad 4 lat pracuję jako freelancer: piszę bloga, szkolę i konsultuję. Prywatnie jestem żoną i mamą dwójki dzieci w wieku przedszkolno-żłobkowym. Mieszkam na warszawskiej Woli, pracuję w centrum miasta w coworku HubHub i pełnię w domu funkcję (jak lubi opisywać mój mąż) obrotowego 🙂
Oznacza to, że (w dużej mierze) na mnie spoczywa pierwszy front domowej logistyki: odprowadzam i odbieram córkę z przedszkola, przejmuję syna od niani i popołudniami ogarniam nasze życie: zajęcia dzieci, zakupy, wizyty u lekarzy itp. Między 18. a 19. do domu wraca mój mąż i cieszymy się słodką jak pączek w lukrze codziennością jeszcze bardziej. Sielankowe życie zakłócają nam regularnie służbowe wyjazdy (do tej pory prym wiódł w nich mąż, ale ostatnio dzielnie walczę o palmę pierwszeństwa) oraz różne, codzienne czynności – a to zawiezienie książek do biblioteki, a to odbiór zamówienia ze sklepu internetowego, a to pójście na pocztę (jestem mistrzem NIE chodzenia na pocztę). Nie muszę tłumaczyć, że załatwienie tych spraw wiąże się albo z późniejszym odebraniem dzieci, albo jeszcze późniejszym powrotem do domu.
Właśnie w tą naszą rzeczywistość, cały na biało wszedł Artur Deninis i podarował nam to, czego najbardziej nam brakowało: czas. A konkretnie jednego z AskHenry’owych Henryków. Układ był prosty – mogę testować usługę przez 3 miesiące i na koniec wrócić do zespołu z informacją co sądzę.
Czym jest AskHenry?
AskHenry to usługa concierge dla pracowników, taki prywatny asystent, który zdejmuje z ich barków codzienne, poza zawodowe obowiązki. Jak chwali się na stronie firma, zespół wykonał już ponad 1546 rodzajów zleceń, od tych najbardziej banalnych (wizyta na poczcie, zaniesienie butów do szewca czy garnituru do pralni) po bardziej wyszukane (znalezienie stroju rzepki do przedszkolnego przedstawienia „Rzepka” czy uzyskanie odszkodowania za opóźniony lot). Generalnie jak wyjaśnił mi Artur podczas startu naszej współpracy Henryk, zrobi za klientów wszystko prócz:
- zawożenia i odbioru moich dzieci z placówek szkolno-opiekuńczych (a to pech!),
- przejazdu samochodem klienta (np. do mechanika czy serwisu samochodowego),
- przewozu świeżych produktów spożywczych wymagających specjalnych warunków przechowywania.
Stwierdziłam, że jakoś sobie z tymi ograniczeniami poradzę.
Co zrobił dla mnie Henry?
Z usług Henry’ego korzystałam od września do listopada 2019 roku. Z zespołem AskHenry (jak każdy inny użytkownik) mogłam kontaktować się mailowo, telefonicznie, SMS-owo i oczywiście trzy razy w tygodniu podczas wizyt u mnie w biurze (zawsze potwierdzaliśmy je wcześniej, żeby Henryk, a właściwie Kuba, nie jeździł do mnie bez potrzeby, np. gdy nie miałam zlecenia lub gdy po prostu mnie w nim nie było). To rozwiązanie zostało dla mnie „uszyte na miarę”, w przypadku klasycznej współpracy Henry odwiedza firmę w stałych ustalonych dniach i godzinach.
https://www.instagram.com/p/B2D_WfkH1Uo/
Moją współpracę z AskHenry określiłabym jako skokową. Były momenty, że potrzeb miałam więcej, były momenty, gdy było ich mniej. Średnio korzystałam ze wsparcia Henry’ego 2 razy w tygodniu. Kilka razy naprawdę uratował mi on życie. Na przykład, kiedy:
- odebrał z mojego coworku i przywiózł do sali szkoleniowej na drugim końcu Warszawy kabel od mojego laptopa (zrobił to w 45 min, a mnie zajęłoby to co najmniej 90),
- wyszukał, zamówił i odebrał osobiście notatniki na jedno z moich szkoleń (jego 3 godz. 20 min versus moje 5 godz. jak nie więcej),
- kupił prezent urodzinowy dla mojej córki (która prezentową koncepcję zmieniła w ostatniej chwili, a ja oczywiście byłam wtedy w szkoleniowo-konferencyjnym ciągu i fizycznie nie miałam tego jak ogarnąć. Henry ogarnął to w 40 min, mnie zajęłoby to pewnie ze 2 godz.)
- pojechał do sklepu na końcu świata i odebrał dwie ostatnie, dziecięce pianki pływackie, tym samym ratując nasz listopadowy urlop (50 min vs 2 godz.)
Poza tym Henryk ogarnął wiele innych mniej i bardziej strategicznych rzeczy:
- odebrał i oddał książki do biblioteki (50 min vs moje min. 2 godz.)
- regularnie wysyłał moje listy i przesyłki (w sumie poświęcił na to prawie 1,5 godz. vs moje 3 godz. lub więcej)
- oddał i odebrał za mnie buty do szewca i ubrania do krawca (zajęło mu to łącznie 2 godz, mnie zajęłoby pewnie 2 razy więcej)
- umawiał wizyty męża i dzieci u lekarzy specjalistów (w sumie poświęcił na to 30 min, mój problem polegał na tym, że nigdy bym tego nie zrobiła)
- zdobył Bardzo Ważne Informacje w sprawie naszego wniosku o 500+ (w systemie widnieje informacja, że zajęło to 1 godz. 25 min, mnie na pewno zajęłoby to ze 3 godz., muszę przecież dojechać, odstać i wrócić do domu)
- zrobił zakupy na spotkanie autorskie z okazji mojej książki (1 godz. vs moje 2 godz. lub więcej)
- dwa razy pojechał za mnie do IKEA (w sumie zajęło mu … 1 godz., mnie każda (!) wizyta zajęłaby ze 3…)
- odebrał paczki z innego niż planowałam Paczkomatu, bo ten pod naszym domem był przepełniony (45 min vs ponad godzina)
Czy byłam aktywnym użytkownikiem usługi AskHenry? To zależy: w mojej opinii mogłam wycisnąć go jeszcze bardziej, ale doświadczenie zespołu plasuje mnie w grupie klientów aktywnych.
I teraz pojawia się kluczowe pytanie: ile czasu zaoszczędził dla mnie AskHenry?
Przyznaję, że mnie samej trudno było to oszacować. Poprosiłam więc o pomoc, bo przecież Henry musi jakoś ewidencjonować swój czas pracy. Artur wrócił do mnie z dość szczegółową tabelką. I to na jej podstawie oszacowałam czas zleceń, który widzieliście wyżej. Pewnie zwróciliście uwagę na to, że de facto pod każdym zadaniem podawałam dwa czasy – Henry’ego i mój. Skąd ta różnica? Czas realizacji (np. wizyty w IKEA) w przypadku AskHenry’ego jest niższy, bo prócz mojego zlecenia, zajmuje się jeszcze kilkunastoma innymi. Jeden wyjazd do IKEA, szewca, krawcowej, pralni to w realiach AskHenry’owych kilka zleceń i bez wątpienia spora optymalizacja (czasowa, ale i… ekologiczna, bo przecież jedzie tam jednym autem).
W AskHenrykowych realiach moje zlecenia zajęły około 20 godzin (a to całkiem sporo czasu). Myślę, że gdybym sama miała to wszystko zrobić straciłabym grubo ponad 40 godzin.
https://gojtowska.com/category/komunikacja-wewnetrzna-i-employee-experience/
Moje wrażenia
Czas na podsumowanie moich przemyśleń po tej 3-miesięcznej współpracy.
- AskHenry bez wątpienia zdejmuje z barków swoich użytkowników obowiązki i pomaga im zaoszczędzić czas. I to jest bezdyskusyjnie największy wyróżnik i zarazem atut usługi. Układ, w którym ktoś robi za mnie (często monotonne, nudne, frustrujące) rzeczy, a ja w tym czasie mogę robić coś innego, jest wart grzechu.
- AskHenry kredytuje zlecenia. Oznacza to, że składając zamówienie na zakupy w IKEA nie musiałam wysyłać zaliczki na zamówienie, tylko rozliczyłam się za nie w dniu odbioru w biurze i nie musiałam dopłacać żadnej prowizji za jego realizację.
- Henry to usługa, z której korzysta nie tylko pracownik, ale cała jego rodzina. W pewnym momencie mąż sam zaczął przynosić dla niego zlecenia.
- Henry (jeszcze) nie czyta w myślach, a to oznacza, że bardzo ważne jest precyzyjne określanie zleceń, ich ram czasowych oraz szeroko pojętych preferencji. Im więcej informacji przekażemy Henry’emu na początku (na przykład preferowanych godzin lotu, na który ma znaleźć nam bilety) tym większa szansa, że będziemy z niego zadowoleni. Jeśli zlecenie nie może być zrealizowane (np. z powodu braku biletów) Henry zawsze wróci z alternatywnym rozwiązaniem, ale niekoniecznie będzie to rozwiązanie, które Wy byście wybrali sami. Przykład: jednym ze zleceń, które przekazałam Henry’emu było znalezienie tonerów do drukarki, w cenie X z odbiorem osobistym w Warszawie. Niestety w tej cenie asystentowi udało się znaleźć tylko tonery dostępne przez Internet (przekładało się to na dodatkowe koszty dostawy oraz dłuższy czas oczekiwania. Zrezygnowałam więc ze zlecenia. A kilka dni później przez przypadek znalazłam od ręki toner tylko o 5 zł droższy w sklepie, w którym akurat byłam. Jak pewnie się domyślacie – kupiłam od ręki. W tym wypadku ważniejsze od ceny było dla mnie tempo dostawy produktu. Henry nie zawsze odczytuje nasze potrzeby i preferowane wybory tak szybko, jak zrobilibyśmy to my. Myślę, że to właśnie praca nad „czytaniem w myślach klientów” będzie dla zespołu AskHenry największym wyzwaniem na najbliższe miesięcy. To prowadzi nas do kolejnego punktu…
- Jak zawsze kluczowa jest komunikacja. Jedne zlecenia trwają dłużej, innej krócej. Czasem Henry wraca do nas z dodatkowymi pytaniami. Dobrze odpowiadać na nie szybko, ale jeśli jakieś zadanie się przeciąga po prostu trzeba o nie dopytywać, pisać o alternatywnych preferowanych rozwiązaniach.
Co sądzę na koniec dnia?
Bez wątpienia jestem na TAK. Zdaję sobie sprawę, że jako mieszkanka stolicy, z moim po brzegi wypełnionym kalendarzem, ciągłym lawirowaniem między obowiązkami zawodowymi, a rodzinnymi jestem naprawdę dobrym materiałem na bycie zadowolonym użytkownikiem usługi AskHenry. Zresztą podobno pracownicy-rodzice są zazwyczaj jednymi z najbardziej regularnych użytkowników usługi. Czyżby ich doba była trochę krótsza?
Mnie AskHenry ujął przede wszystkim:
- samą ideą stojącą za rozwiązaniem (przełożenie usługi concierge na codzienne życie pracowników),
- obsługą klienta (od której swoją drogą zespoły rekrutacyjne mogłyby się sporo nauczyć; mam tu na myśli z jednej strony szablony wiadomości, a z drugiej fakt ciągłego badania satysfakcji ze zrealizowanych zleceń, możliwy do skopiowania w procesach rekrutacyjnych)
- terminowością (zlecenia są realizowane bardzo szybko, można powiedzieć, że rzeczy niemożliwe załatwiają od ręki, na cuda trzeba poczekać kilka dni)
- wytrwałością w realizacji zleceń; to chyba najbardziej odczułam, kiedy Henryk szukał dla mnie dostępnych od ręki czarnych notatników. Pomyślicie: Maja, co w tym trudnego? Henryk też tak pomyślał. Ograniczeniem była cena i moje wymagania co do estetyki zeszytu. Naprawdę zespół walczył i finalnie otrzymałam coś, czego sama nigdy nie znalazłam w sieci, a było zwyczajnie idealne.
Czy AskHenry zawsze działa?
Choć AskHenry’ego uwielbiam, gdzieś w głębi duszy pozostanę Zosią-Samosią. Po prostu są zlecenia, które oddaję Henry’emu bez zająknięcia (pojechanie na pocztę, do paczkomatu, do sklepu na drugim końcu Warszawy po odbiór zamówienia złożonego online czy wizytę u szewca i w IKEA) i takie, które jednak wolę zrobić sama (np. umówienie wizyty u lekarza, czy research na temat cenowy w sieci i zakup produktu online). Te zlecenia wychodziły mi z Henrym wolniej, byłam z nich mniej zadowolona. Warto pamiętać, też że trudności komunikacyjne (o których pisałam wcześniej) rosną, gdy Henry realizuje zlecenie nie bezpośrednio dla nas, tylko dla partnera, mamy czy dziecka. Kiedy pojawiają się pytania doprecyzowujące, składający zlecenie pracownik robi często za głuchy telefon. Może w przyszłości bezpośrednim rozwiązaniem będzie podawanie w formularzu numeru kontaktowego do osoby, która de facto jest odbiorcą zlecenia i może najszybciej rozwieje wątpliwości dotyczące zlecenia?
Czy AskHenry to benefit z efektem WOW?
Nie twierdzę, że AskHenry to usługa dla każdego. Pewnie na rynku jest sporo innych rozwiązań, które wiele firm może uznać za bardziej priorytetowe. Z drugiej strony to rozwiązanie, które bez wątpienia może rozbudować ofertę udogodnień czy benefitów wspierających work-life balance. W swojej kategorii AskHenry jest jednak tak nietypowy, że zwyczajnie nie ma konkurencji. Nawet jeśli założymy, że damy naszym pracownikom elastyczne godziny pracy, czy pozwolimy im pracować krócej, na przykład 7h dziennie, to wciąż swoje poza pracowe rzeczy będą musieli załatwić sami. Tu załatwia je za nich ktoś inny.
AskHenry to benefit, który na pewno warto rozważyć, szczególnie jeśli:
- Wasza firma znajduję się w dużej aglomeracji,
- godzina pracy Waszych pracowników jest bardzo dużo warta (i bardziej opłaca Wam się zapłacić za usługę AskHenry niż tracić roboczogodziny pracowników),
- Wasi pracownicy narzekają na brak czasu, dużo czasu poświęcają na dojazdy do pracy i problemy z równowagą work-life balance,
- wyzwaniem firmy jest praca po godzinach, w godzinach niestandarodwych
- firma jest otwarta na rozwiązania nietypowe.
Ile to kosztuje?
Pomyślicie sobie „Maja, to brzmi bardzo fajnie, ale… ile AskHenry w ogóle kosztuje?”. W sumie i ja zastanawiam się nad tym od dłuższego czasu. Na stronie usługi nie znalazłam cennika. Słyszałam porównania, że wsparcie Henryka jest dla pracodawcy tańsze niż zakup kart kulturalno-sportowych. Wróciłam więc do Artura z ostatnim już pytaniem, o cenę usługi. Ten powiedział: to zależy.
Średni abonament jaki generuje 100 osobowa firma koszt to 3500-4000 zł. Finalna cena zależy od:
- wielkość firmy i liczby użytkoników
- profil firmy (inaczej z usługi będą korzystać pracownicy kancelarii, firm konsultingowych, softwarehouse’ów, a inaczej firm produkcyjnych czy typowo usługowych)
- profil społeczno-demograficzny pracowników (chętniej ze wsparcie Henrego korzystają rodzice, niż osoby młode, dopiero po studiach)
Czy to koszt duży? Tu już musicie sami to oszacować, przeliczyć i … sprawdzić. Jeśli macie ochotę dowiedzieć się jak AskHenry działa w praktyce, czy to rozwiązanie dla Waszej firmy i dla Waszych pracowników (bo wcale nie musi tak być) śmiało skorzystajcie z 50% zniżki na 3-miesięczny okres próbny, którą Henryk przygotował dla czytelników bloga. Co zrobić, aby ją otrzymać?
Wystarczy zgłosić chęć udziału w testach (O TU), a w wiadomości podać tajne hasło „Gojtowska.com”. Rabat ważny jest przez 6 miesięcy od daty publikacji tego posta, czyli do 3 czerwca 2020 roku.
Ciekawa jestem bardzo, czy chcielibyście przetestować usługę AskHenry? I jakie są Wasze inne sposoby na dawanie pracownikom… czasu?
Tekst powstał we współpracy z firmą AskHenry.
Miłego dnia
Maja