Smuci i zastanawia mnie lekkość z jaką (byli) pracownicy dzielą się w sieci negatywnymi opiniami o pracodawcach. Oczywiście, rozumiem sam mechanizm. Jednak wciąż zaskakuje mnie brak refleksji nad publikowaniem negatywnych czy wręcz hejterskich komentarzy w sieci. Bo przecież tam nic nie ginie. A może czas uczyć pracowników jak korzystać z mediów społecznościowych?

Aktywności pracowników w mediach społecznościowych są tym ważniejsze, że to oni są dziś najbardziej wiarygodnym przekaźnikiem informacji o pracodawcach w sieci. Tak wynika między innymi z Edelman Trust Barometer, o którym rozmawiać będziemy m.in. z uczestnikami EB-owego szkolenia, które już 27 września odbędzie się w Warszawie.

https://gojtowska.com/szkolenie/szkolenie-employer-branding-otwarte/

Social media w ramach onboardingu?

Jaki jest podstawowy zestaw szkoleń, z które musi przejść nowy pracownik w ramach onboardingu? Na pewno znajdzie się w nim szkolenie BHP, krótkie spotkanie informacyjne o samej firmie, jej procedurach i zasadach. Może spotkania z przedstawicielami poszczególnych działów w organizacji, coraz więcej pracodawców decyduje się wprowadzić rolę buddiego. Jest jednak jeden obszar, praktycznie w procesie onboardingu czy szkoleń nie zaopiekowany. To edukacja pracowników w zakresie odpowiedzialnego poruszania się po sieci. Uważam, że takie szkolenia to dziś nie widzimisię pracodawcy, ale fundamentalne działanie pozwalające zabezpieczyć  pracodawcy swoje interesy i wizerunek.

W tym stanowisku utwierdza mnie każdy kolejny kryzys marki produktu, usługi czy pracodawcy, które spowodowany jest niedbalstwem, bezmyślnością czy po prostu ludzką głupotą. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Ot, choćby wiosenny kryzys Panasonica i komentarza ich pracownika na LinkedInie.

https://www.facebook.com/blogGojtowska/posts/374780466350511

Panasonic w swoim oficjalnym oświadczeniu jednoznacznie odciął się od komentarzy pracownika:

[…] wyrażone w nich opinie są prywatnym stanowiskiem Pana Marcina Anteckiego i w żaden sposób nie odnoszą się do wartości i postaw reprezentowanych przez firmę Panasonic w Polsce i na świecie.

Z tym samym mechanizmem mamy do czynienia w przypadku żołnierza Wojska Polskiego hejtującego post na zamieszczony na profilu bloga Tasteaway.pl (prowadzący go blogerzy uchodzą za jednych z najbardziej wpływowych w Polsce). W dużym skrócie czytelnik – pan Arkadiusz, w dość niewybrednych słowach, w których ciężko było znaleźć te cenzuralne, skrytykował metody wychowawcze blogerów. Można powiedzieć, że to jego prywatna opinia, ale pamiętajmy, że w Internecie i w mediach społecznościowych nie ma czegoś takiego jak prywatna opinia.

https://www.facebook.com/tasteawaypl/posts/1725680577531044

Pan Arkadiusz bardzo szybko zareagował, publicznie przeprosił i przyznał, że nie zdawał sobie sprawy, że jego wulgarne słowa publikowane w sieci mogą kogoś urazić (sic!) Głosu w sprawie nie zabrał pracodawca pana Arkadiusza, czyli 4. Zielonogórski Pułk Przeciwlotniczy (żołnierze zawodowi zatrudniani są na podstawie kontraktów, możemy więc śmiało traktować ich jak pracowników), choć był przez autorów Tasteaway.pl oznaczany w ich publikacji.

Co z tym fantem zrobić?

Ale czy w ogóle można zrobić coś z niesfornymi pracownikami i ich postami w sieci? Jasne 🙂

Po pierwsze warto nauczyć ich mądrego korzystania z mediów społecznościowych. Tak by ich działania przynosiły korzyści nie tylko całej organizacji, ale również im samym. Pomysłów na edukację jest sporo:

  • można tworzyć guideline’y
  • można organizować szkolenia
  • można tworzyć wręcz Akademie Social Media (czy tak popularnego dziś Social Sellingu), które będą nie tylko edukować, ale stanowić swoiste grupy wsparcia dla pracowników, którzy chcą nauczyć się świadomie poruszać się w sieci.

Jednym z moich ulubionych przykładów otwartego podejścia do aktywności pracowników w social media jest Zappos. To firma, która prowadzi open social media policy. Ufa swoim ludziom i pozwala im na aktywności w social media,  bo wierzy, że może ona przynieść więcej korzyści niż kryzysów. W swoim Code of Conduct firma przypomina jednak:

When in doubt, imagine that your conduct or the words you are using will be fully disclosed in the media with all details, including your name and picture. If you are uncomfortable with the idea that your conduct or words will be available for all to see, you should think again about your course of action or words.

I właśnie tego, mądrego podejścia uczą swoich pracowników social media ninjowie w Zappos.

Po drugie warto tworzyć polityki social media. Nie chodzi i jednak o ponure, długie, prawnicze rozporządzenia, których nigdy nikt nie przeczyta. Ale praktyczne wskazówki, które określą pracownikom ramy dobrych praktyk, wskażą co mogą robić, a jakie zachowania mogą przynieść obu stronom – pracownikom i pracodawcy – negatywne skutki.

Warto pamiętać, że taka oficjalna polityka social media to:

  • ochrona prawna
  • jasne i czytelne stanowisko pracowników nt. tego co mogą i czego nie mogą
  • szansa na budowę spójnego języka organizacji w sieci.

Jeśli szukacie przykładów spójnych, wartościowych i moim zdaniem „dobrych” polityk social media tworzonych z myślą o pracowników to odsyłam Was na strony:

GAP

Ode mnie duży plus za:

  • ludzki język
  • infografiki
  • odniesienia do normalnych sytuacji i pokazywanie wielkiego biznesu przez pryzmat codzienności
Napisana „po ludzku” polityka SM GAP od razu łapie za oko.

 

LA TIMES

Podoba mi się:

  • dostosowanie formy do formatu LA Times oraz języka zrozumiałego dla czytelnika
LA Times i ich social media policy

A co Wy sądzicie nt. edukacji pracowników w obszarze aktywności w social media?

Dajcie znać!

Maja

Porozmawiajmy!

Ułatwiam komunikację firm z kandydatami i pracownikami. Prowadzę szkolenia, warsztaty oraz działania z obszaru HR konsultingu.